Mundur… Zielona bluza, spódnica, granatowy beret, trzewiki… Pewiaczki uczyły się szacunku do niego oraz dumy z tego, że mogą go nosić. Przełożone dbały, aby ich podopieczne godnie reprezentowały Organizację. Chęć podkreślenia jego wagi zaowocowała Świętem Munduru. Poniższy artykuł zamieszczony w pewiackim miesięczniku “Dla Przyszłości” jest nie tylko relacją z tego wydarzenia, ale także dowodem na to, że dla członkiń Organizacji mundur był ogromnym wyróżnieniem.

Dla nas, rekonstruktorek członkiń PWK, poniższe świadectwo Stanisławy Tomaszewskiej powinno być nie tylko źródłem historycznym, ale także powodem do zastanowienia się, czy robimy wszystko, aby jak najlepiej odtworzyć “nasze” mundury i, czy tak jak pewiaczki kiedyś, również i dziś z dumą je nosimy.

„Nasze święto (w dniu 22 maja [1932r. – przyp. redakcja strony] pewiacka Warszawa obchodziła Święto Munduru)

Mundur – widoma odznaka przynależności naszej do Organizacji. Dzisiaj jego Święto, dziś mamy nakaz chodzić w nim cały dzień, aby pokazać nasz mundur wszystkim, by społeczeństwo zobaczyło, ile już członkiń posiada O.P.K.

Gorący, upalny dzień… Może to nawet lepiej… Przecież my, pewiaczki, powinnyśmy przyzwyczajać się do niewygód, bo kiedyś może się nam to przydać.

Z dumą, z radością kładziemy mundury i „wypuszczamy się” na miasto. A jednak… duża jeszcze część społeczeństwa nie zna nas. Tak przykro, gdy usłyszymy za sobą głos: „Patrz, idzie harcerka!” My przecież lubimy harcerki, cenimy je, ale już raz nareszcie powinni ludzie wiedzieć, że istnieje O.P.Kd.O.K., powinni odróżniać pewiaczki od harcerek.

Idziemy ulicą… Tyle ludzi patrzy na nas ciekawie. Prostujemy się mimowoli, głowę podnosimy wyżej, tak, aby każdy mógł odczytać na naszym znaczku te trzy litery: P.W.K.

– Zapamiętajcie sobie,, zapamiętajcie wreszcie, p. w. k. – mówi wzrok każdej z nas do przechodniów.

Najprzyjemniejsze chwile w tym dniu były te, gdy tuż, przed sobą zobaczyłyśmy pewiaczkę, nieznajomą pewiaczkę. Wtedy spoglądałyśmy na siebie i od razu na usta wybiegał uśmiech. Cóż z tego, że nie wiem jakie Ty masz nazwisko, jakie imię, do jakiej chodzisz szkoły? My już się znamy! Jesteś pewiaczką, to wystarczy. Jest w nas, w głębi, coś wspólnego, wspólnego Tobie i mnie, i wszystkim pewiaczkom z całej Polski: ukochanie Sprawy, której służymy, ukochanie naszej Organizacji.

Gdy nadszedł wieczór, gdy trzeba było iść na spoczynek, nie chciało się jakoś zdjąć munduru, jeszcze choć trochę, chwilę…

Przypomniały się wtedy słowa Pani Komendantki, które powiedziała na dzisiejszej zbiórce hufców: „chciałam się przekonać, czy umiecie nosić mundur”.

Przypomniało mi się także, że i w hufcu nasza komendantka dała taki temat do napisania: „o poszanowaniu i umiejętności noszenia munduru”.

Tak, powinnyśmy szanować mundur, jest on przecież zewnętrzną oznaką naszej pracy.

Trzeba umieć nosić mundur, zachować się tak, aby nie przynieść ujmy.

Zachowanie prawdziwe pewiaczek obowiązuje nas zawsze, ale szczególniej wtedy, gdy mamy na sobie mundur.

Bo przecież wtedy otoczenie nasze widzi, że należymy do jakiejś Organizacji, a jaką ona jest – wnioskuje z naszego zachowania się.

Jaki więc wniosek wysnuło dziś społeczeństwo o O.P.K., dziś w dzień naszego Święta Munduru?

Chyba dodatni, bo przecież my kochamy, kochamy bardzo naszą Organizację i nasz zielony mundur, staramy się więc zachowywać w nim jak najlepiej.

Stanisława Tomaszewska,

Hufiec 6. Warszawa”

Źródło artykułu:

„Dla Przyszłości” nr 6 czerwiec 1932, Warszawa